Janusz TAZBIR - "Spotkania z historią"
Tazbir (1927 – 2016) - profesjonalista, badacz dziejów kultury staropolskiej oraz reformacji i kontrreformacji w Polsce, wydał w 1979 ten zbiór 21 esejów podzielony na trzy grupy tematyczne: 1. Obrazki staropolskie 2. Polska w kulturze europejskiej oraz 3. Z pogranicza literatury pięknej i historii.
Już same tytuły wzbudzają zainteresowanie, a przejrzysty język i kompozycja sprawiają, że lektura jest przyjemnością. W „Słowie wstępnym” Tazbir kładzie nacisk na sarmatyzm, przypomnijmy więc (na podstawie Wikipedii):
Po Sarmatach szlachta miała odziedziczyć umiłowanie wolności, gościnność, dobroduszność, męstwo oraz odwagę. Oczywiście, tylko szlachta, jest wyłącznym potomkiem Sarmatów, ona jest ,,narodem", do którego należeć powinno wyłączne kierownictwo w państwie. Sarmatyzm już w samym założeniu zawierał tendencje separatystyczne, odśrodkowe w stosunku do kultury ogólnoeuropejskiej, której wspólnym mianownikiem był humanizm. Idealizowanie przeszłości sarmackiej przez szlachtę skutkowało konserwatyzmem, który przejawiał się we wszystkich dziedzinach życia...
Szczególnie ostatnie zdanie, po małej przeróbce, brzmi mnie nadzwyczaj swojsko:
"Idealizowanie przeszłości skutkuje konserwatyzmem, który przejawia się we wszystkich dziedzinach życia.."
Autor zaczyna tekst stwierdzeniem, że (s. 9):
„Reformacja obaliła w świecie chrześcijańskim monopol Kościoła katolickiego.....”
Jak najbardziej, tylko, że do Polski dobrnęła w wymiarze peryferialnym. Ale to nieważne, ważne są osoby którym Tazbir poświęca zabawne dykteryjki. Zaczyna od „doktora Hiszpana” czyli Piotra Rojzjusza (1505 – 1571), upamiętnionego również przez fraszkę Kochanowskiego, wskutek dziwnego ociągania się w naszym polskim swojskim spożywaniu napojów alkoholowych:
„Jedna nie wadzi, daj ci Boże zdrowie!”/ „By jeno jedna” - doktor na to powie./ Od jednej przyszło aż więc do dziewiąci,/ A doktorowi mózg się we łbie mąci./ „Trudny – powiada – mój rząd z tymi pany:/ Szedłem spać trzeźwo, a wstanę pijany”.
Następny to „STEFAN ŁOWEJKO - HERETYK, KTÓREGO ZIEMIA NIE CHCIAŁA PRZYJĄĆ”. Autor zauważa, że o dwieście lat późniejszy spór Horeszków z Soplicami, jako żywo przypomina procesowanie się Łozki z tytułowym Łowejko, którego nawet po śmierci szkalowano, twierdząc, że (s. 16) „jego grobu nie można było rzekomo przez wiele dni zasypać, ponieważ ziemia nie chciała zwłok bezbożnika przyjąć..”
W kolejnym rozdziale Tazbir opowiada „JAK IMĆ PAN SIENIUTA Z DOMINIKANAMI WOJOWAŁ” czyli o skutkach nieprzemyślanej filantropii (s. 18):
„...Podobnie jak inni przedstawiciele szlachty ruskiej, również i Sieniutowie przeszli na przełomie XVI i XVII stulecia skomplikowaną ewolucję wyznaniową. Porzucili mianowicie prawosławie na rzecz kalwinizmu, by później z kolei przyjąć arianizm, następnie zaś katolicyzm...”
Jeden z nich, Krzysztof Sieniuta sprowadził dominikanów, sowicie obdarował, a po pielgrzymce do Rzymu stracił sentyment do Kościoła Rzymskiego i przystąpił do Kościoła braci polskich, co dało początek wieloletnim procesom, kontynuowanym przez Piotra, bratanka Krzysztofa. Gdy i ten umarł, sporne dobra przeszły w posiadanie katolickiej rodziny Jabłonowskich, a arianie musieli opuścić Wołyń. Czyli po Zakonie Krzyżackim, następny dowód, że „czarnego” pozbyć się trudno.
Mam nadzieję, że tyle mojej pisaniny wystarczy, by Państwa zachęcić do czytania Tazbira, które jest o wiele i przyjemniejsze, i dowcipniejsze, a przede wszystkim zgodniejsze z ówczesną rzeczywistością od większości tzw powieści historycznych. Warto spróbować, bo wiele tracicie tego nie czyniąc. A wiem o tym z LC, gdzie książki tego autora mają opinii: 30x0, 12x1, 5x2, 3x4 i 2x6. Jeżeli Państwo zaczniecie od tej książki, gwarantuję wielkie zadowolenie i niepohamowaną chęć do poznania innych jego pozycji np. „Silva rerum historicarum”, której dałem 10 gwiazdek
No comments:
Post a Comment