Saturday, 29 February 2020

Jan GRABOWSKI - „"Ja tego Żyda znam!" Szantażowanie Żydów w Warszawie, 1939-1943”


Temat  „niewygodny”,  więc  na  LC,  po  16 latach,  zaledwie   6,6 (10 ocen i 3 opinie) -  trzy!!!!!!!   Te  trzy  opinie  zamieszczam  w  całości,  bo  się  z  nimi  zgadzam i  uważam  za  warte  popularyzacji,  a  ponadto   mam  znacznie  więcej  znajomych  i  obserwujących,  więc  te  pozytywne  opinie  o  tej  książce  trafią  do  szerszego  grona  czytelników.  Pierwsza  autorstwa  mojego  znajomego,   doświadczonego  recenzenta  -  „almosa”  (7/10,  zaledwie  24 plusy) :
„Książka traktuje o wstydliwym zjawisku z czasów okupacji: szantażowaniu współobywateli pochodzenia żydowskiego i wydawaniu ich w ręce Niemców. Autor przedstawia problem obiektywnie, bez emocji, niemniej książka przynosi pewien niedosyt ze względu na szczupłe ujęcie tematu, bo wciąż nie zbadano wielu źródeł. Niemniej jest to ważny przyczynek do codziennej historii okupacji.

Wbrew pozorom, zjawisko szmalcownictwa, czyli szantażowania żydów, nie należało do zachowań marginalnych, lecz stało się źródłem zarobków dla tysięcy ludzi. Polska nie stanowiła tu wyjątku, bo szmalcownictwo – w tej czy innej postaci – istniało we wszystkich krajach okupowanej Europy. Na przykład, pisze autor, grupa kilkudziesięciu holenderskich ochotników wydała w ręce Niemców 9 tysięcy ukrywająych się żydów.

A propos wyboru raczej przemilczanego i wstydliwego tematu szmalcownictwa, autor twierdzi, iż: „Niestety, w dalszym ciągu wśród części polskiej opinii publicznej panuje przekonanie, że tematy nieomawiane zanikną same z siebie. Nic bardziej błędnego. W cieniu przemilczeń rodzić się mogą jedynie uprzedzenia i kompleksy maskowane fałszywie pojętą troską o „obronę dobrego imienia narodu polskiego””. Trudno się z tą opinią nie zgodzić.

Z książki wyłania się ciekawy wizerunek gangów szmalcowniczych. W większości zajmowali się tym młodzi mężczyźni bez kryminalnej przeszłości, liczący na szybki zarobek, połączony z niewielkim ryzykiem. Kary spadały na nich ze strony Niemców tylko, jeśli podawali się za członków Gestapo lub policji (Niemcy bronili własnego imidżu), bo reakcja państwa podziemnego oraz ludności na ich działalność była dość obojętna.

Może najciekawszy jest obraz ludności okupowanej Warszawy wyłaniający się z kart książki. Jest on mniej monolityczny, niżby to wynikało z powojennych opracowań. Obok ludzi czynnie zaangażowanych w walkę z Niemcami, pojawiła się szeroka gama postaw obojętnych; w cieniu tych postaw bujną działalność rozwinęli szantażyści i szmalcownicy.

Mimo przyczynkarskiego charakteru pracy, jest ona ważnym wkładem do opisu życia codziennego w czasie okupacji”
Druga  opatrzona  jest  godłem  „Nina” (8/10,   8 plusów):
„..- wśród części polskiej opinii publicznej panuje przekonanie, że tematy nieomawiane znikną same z siebie - zauważa Grabowski w rozdziale zamykającym książkę. Owszem, zachowane dokumenty sądowe o szantażowanych i ograbianych Żydach są niekompletne. Ale istnieją, szczególnie jeśli szantażyści i szmalcownicy podszywali się pod okupantów, a ich ofiary nie bały się spraw zgłaszać. Autor wiele takich konkretnych przypadków opisuje, cytując zeznania stron. Przytacza donosy na ludzi spotykanych poza gettem, bez opasek z gwiazdą Dawida, często rozpoznawanych głównie po rysach twarzy. Są też oczywiście relacje ofiar, tych nielicznych, którzy przeżyli. Dokumenty zatem istnieją i są badane. Ale prawda o skali i genezie zjawiska nadal jest wypierana ze świadomości społecznej.

Grabowski systematyzuje proceder szmalcownictwa nie tylko pod kątem grup i środowisk, z których wywodzili się jego wykonawcy, oraz sytuacji, w których do niego dochodziło. Dzieli omawiane lata na dwa okresy. Od końca 1941 roku za ukrywania Żydów groziła kara śmierci, co dawało szmalcownikom i szantażystom nadzieję na jeszcze większą bezkarność i wyższe profity niż w na początku okupacji. Ale proceder trwał niemal od jej pierwszego dnia. I nigdy nie miał bynajmniej charakteru marginalnego.

Było bowiem tak, że jak zauważa autor, - dla wielu szmalcowników polowanie na Żydów nie stało w sprzeczności ze swoiście pojętym patriotyzmem. Żydzi, pomimo że obywatele polscy, przez szerokie rzesze polskiego społeczeństwa uważani byli za element obcy, znajdujący się poza sferą wzajemnych zobowiązań -

Ciężka, przygnębiająca lektura”
Trzecia,  krótka  -  „Marcina”  (7/10,  5  plusów)
„Dość ciekawa choć niewielka objętościowo książka na temat szmalcownictwa. O ile jestem w stanie to ocenić mogę stwierdzić, iż została napisana rzetelnie, bez prób wybielania czy demonizowania. Nie wymaga ona wcześniejszej wiedzy, lecz jest jedynie wstępem do tematu.
Uważam, iż jest warta przeczytania”.
A  ja??  -  Urodziłem się  w  Warszawie,  27 kwietnia  1943  roku,  w  klinice  przy  ul. Złotej,  tuż  obok  płonącego  getta  w  tak  istotnym  dla  mnie  dniu.  Należę  do  pokolenia   przymuszanego  poniekąd  do  wysłuchiwania   wspomnień  wojennych,  w  tym  niejednokrotnie  podziwiania   złota  i  innych  precjozów  pożydowskich.   Obecnie,   gdy  luksus  starości  pozwala  mnie   na   zastanawianie  się,  co  ja  bym   czynił  w  konkretnych  okolicznościach,   przekonany  jestem,  że  szmalcownikiem  bym  nie  był,  lecz   ratować  Żydów  ewentualnym  kosztem  siebie  i  swojej  rodziny  też  bym  się  nie  podjął,  Do  takiej  odważnej  refleksji  skłoniła  mnie  książka  i  choćby  za  to  muszę  jej  dać  10/10.  Proszę  Państwa,  to  zaledwie   138  stron,  lecz  bardziej  kształcących  niż  niejedne  uniwersytety.   


No comments:

Post a Comment