Mario Vargas Llosa - "Gawędziarz"
Ostatnio dałem 7 gwiazdek Vargasowi za "Marzenie Celta", to wobec poprzednich (6, 5, 2, 1) awans, więc gdy mnie wpadła w ręce następna jego książka, postanowiłem ten ewentualny awans sprawdzić. Vargas (ur. 1936) napisał "Gawędziarza" w 1987 roku. Skrót z Wikipedii:
"... Powieść opisujące amazońskie, wędrowne plemię Macziguengów. Autor opowiada o roli gawędziarzy w ich świecie, przedstawia ich opowieści, przeplatane historiami z życia narratora, który prowadzi nas po realiach peruwiańskiej przyjaźni i magicznego świata plemiennego. Powieść jest pełna elementów magicznych, rytuałów, legend, zjawisk nadprzyrodzonych.
Autor zrekonstruował losy swojego przyjaciela Saula Zuratasa, peruwiańskiego Żyda, który zafascynowany plemieniem Macziguengów, po zakończeniu studiów antropologicznych, w tajemnicy przed wszystkimi opuścił cywilizację, by zamieszkać wśród ludów plemiennych i stać się jednym z gawędziarzy. To także opowieść o życiu samego autora - programie telewizyjnym "Wieża Babel", studiach, wyprawach do dżungli, badaniach lingwistycznych...”
Niestety, żydostwo głównego bohatera (poza narratorem), które wraz z defektem twarzy miało powodować wykluczenie poza nawias „zdrowego” społeczeństwa jest wątpliwe, bo matka to „gojka”, a dokładnie (s. 14) „rodowita talarenka” z Talary. (Talara jest peruwiańskim miastem portowym leżącym nad Pacyfikiem w prowincji Talara w regionie Piura.). Przypominam, że "żydostwo" dziedziczy się (lub nie) po matce, bo inaczej praojciec Arabów - Izmael, syn Abrahama i niewolnicy egipskiej Hagar (p. Księga Rodzaju) byłby Żydem.
A pochodzenie Saula jest bardzo istotne dla całej konstrukcji książki, której głównym tematem jest mitologia, w szerokim tego słowa znaczeniu, amazońskiego plemienia Macziguengów. Ta mitologia jest przekazywana przez tytułowych gawędziarzy.
I tu największe moje rozczarowanie, bo od bardzo odległego mojego dzieciństwa jestem rozkochany w mitologii greckiej, a również z chęcią poznaję wszelkie mity i baśnie z całego świata, tymczasem ta zaprezentowana w książce, w dodatku obfita w trudne nazewnictwo, po prostu nie przypadła mnie do gustu.
Męczyłem się bardzo w trakcie lektury, parę razy się zdrzemnąłem, lecz doczytałem, znużony bo znużony, ale jednak do końca i postanowiłem dać aż 5 gwiazdek, aby nie drażnić innych czytelników, którym to się podobało.
No comments:
Post a Comment