Ze zdziwieniem odkryłem brak mojej opinii najważniejszej książki mojego dzieciństwa, do której wracałem wielokrotnie przez następnych 70 lat. Dla mnie genialne i bezkonkurencyjne, także dalsze tomy. Inni kochali Kubusia Puchatka, Pana Kleksa czy Alicję w Krainie Czarów, a ja psa Jipa, sowę Tu-tu, kaczkę Dab-dab, małpkę Czi-czi czy prosię Geb-geb (wszystko z pamięci) i innych. Niestety, na LC 6.42 (3658 ocen i 198 opinii) tzn czytelność satysfakcjonująca, lecz ocena mizerna. Czas umierać skoro w swoim zachwycie jestem coraz bardziej samotny
Nie miałam własnych doktorów Dolittle, ale czytałam - pewnie z biblioteki. Potem, już jako dorosła, kupiłam w antykwariacie tamte wydania i cały czas się łudzę, że kiedyś do nich wrócę :) No, łudzę nie łudzę, może rzeczywiście któregoś dnia...
ReplyDeleteNatomiast moją najważniejszą książką dzieciństwa były "Dzieci z Bullerbyn". A córka nie lubiła i nie udało mi się jej do szwedzkich klimatów przekonać.
Ja również uwielbiałem tę książkę. Ze szkolnej biblioteki. Do tej pory czuję radość z jej czytania. Serdeczne pozdrowienia z jesiennych okolic grodu Kraka :)
ReplyDelete