Friday 12 April 2019

Jerzy ŻUŁAWSKI - „Powrót”

Po  dłuższej  przerwie  zajrzałem  na  „WOLNE  LEKTURY”   i     mam:  https://wolnelektury.pl/katalog/lektura/zulawski-powrot/
„Kraków, początek XX wieku. Do miasta z dalekiej podróży powraca Roman Turski, niegdyś znany literat, obecnie bogaty biznesmen. Jego powrót wzbudza ogromne zainteresowanie śmietanki towarzyskiej Krakowa, zwłaszcza księżnej Heleny Hazarapelianowej, pięknej kobiety, łamaczki serc otoczonej wiankiem adoratorów. Turski, który wyjechał ze względu na nieudaną relację z nią, wierzy, że ten etap jest już zakończony i przystępuje do planowania biznesu w Zakopanem.
Powrót to pierwsza część dylogii (planowanej trylogii, niezrealizowanej ze względu na przedwczesną śmierć autora) Laus feminae Jerzego Żuławskiego. Powieść ukazała się w 1914 roku. Wykorzystująca wiele schematów pojawiających się na przełomie wieków (środowisko artystyczno-intelektualne, motywy tatrzańskie, obezwładniająca kobiecość wobec męskości) oraz odwołująca się do najpopularniejszych ówcześnie myśli filozoficznych (Weininger, Nietzsche) nie zapisała się wyraźnie na kartach historii literatury. Analizowana po latach zwykle w kontekście walki płci jest ciekawą i niejednoznaczną summą swoich czasów.”
Tyle  od  Wydawcy,  a  ja  dodam,  że  to  autor  „Trylogii  Księżycowej”,  której  dałem:  „Na  srebrnym  globie” 9/10,  „Zwycięzca” 10/10  i  „Stara  Ziemia” 7/10,  że  ta  jest  z  1914  roku  i  liczy  445 stron (e-book). 
O  autorze Wikipedia:
„…Jerzy Żuławski herbu Szeliga (ur. 14 lipca 1874 w Lipowcu k. Rzeszowa (obecnie przysiółek wsi Glinik), zm. 9 sierpnia 1915 w Dębicy) – polski filozof, pisarz, poeta i dramaturg okresu Młodej Polski. Wraz z Władysławem Umińskim i Antonim Langem jeden z prekursorów polskiej literatury fantastycznonaukowej. Jako poeta przedstawiciel dekadentyzmu i katastrofizmu. Autor dramatów  symbolicznych oraz prozy poetyckiej, a także esejów filozoficznych….”
Zachęciło  mnie  wezwanie (s.12,2):
„.— Ust. Raz jeszcze ust mi daj!...”
No  i  bomba!!   Szmira  nad  szmirami. Pochodząca  z  ludu  księżna Helena  to  la  femme  fatale,  uwodząca  wszystkich  samców  świata.  Rozwiedziona  z  księciem,  dalej  ja  kochającym,  doprowadziła  do  wyjazdu  kochanka  swojego  literata  Romana,  który  po  12  latach  powraca  i  mimo  inwersji  w  bogacza,  pozostaje   wrażliwy  na  jej  wdzięki   i  dowiaduje  się,  że.. (s.108,8):
„….Przed panem był Rogocki, nie licząc męża i może jeszcze kogo, o kim nie wiadomo. Po panu ja,  po mnie Golimski, po Golimskim ten bałwan Rohityn...”
A  jeszcze  był  garbaty,  i  szczerbaty,  i  malarz,  i  dwóch  lekarzy,  i….      „same grubasy,
Siedzą i jedzą tłuste kiełbasy…”.  Sorry,  to  już  Tuwim.  „Lokomotywa”..
Jeszcze    syn  księżnej  i  literata -  Iwo.   I  pomyśleć,  że  Roman   pozostawił  w  Japonii,  „małą  słodką  Tonami..”   .. o  „..porcelanowych  rysach..”,  której  „..drobne  usteczka  miały  przedziwną  woń  świeżości..”  Ponadto  rywale  biją  się  w  mordę  „lege  artis”,  wszyscy  cierpią,  a  ja  z  nimi,  czego  i  Państwu  życzę,  polecając   ten  ewenement  doceniony  przeze  mnie  tzn.  daję  10/10,  bo  to  szmira  znakomita   pomiędzy  szmirami.
PS   Miłość  wymaga  ofiar.  Co  za  finezja  w  opisie (s.167):
„…Poszedł szybko ku oknu, otworzył je, splunął nie wiadomo dlaczego komuś przechodzącemu ulicą na głowę, po czym usiadł wygodnie w fotelu i wziął nabity pistolet w rękę. Wylot oparł o skroń.
— Czy też proch mógł się zachować bez zepsucia przez tyle lat? — pomyślał z zajęciem i nacisnął cyngiel.
 Proch okazał się zupełnie dobry i niezwietrzały. ..”


  

No comments:

Post a Comment