Sunday 27 January 2019

Cixin Liu - „Piorun kulisty”


POLECAM   W  ZAMIAN  JEGO  TRYLOGIĘ

Dopiero  co  podważałem  sens  lektury   książki  wydanej  8 lat  po  śmierci  autora,  42 lata  od  jej  napisania  i  braku  pewności  czy  nieboszczyka  to  uszczęśliwiło (Heinrich Böll - „Anioł milczał”).  Teraz  mamy  sytuację  poniekąd  podobną.

Proszę  się  nie  denerwować,  Cixin  Liu  (ur.1963)  żyje   i   zapewne  coś  jeszcze  napisze.  Chodzi  o  to,  że  sukces  światowy  osiągnął  trylogią  wydaną  w  latach  2008 - 2010   i  to  przyniosło  sukces   zapewniający  jemu  trwałe  miejsce  w  czołówce  fantastyki  naukowej.  Jaki  więc  sens  ma  lektura  książki  o  cztery  lata  wcześniejszej,  słabszej,  o   oklepanym  dylemacie  etycznym  naukowców,  nazwijmy  go  umownie  „dylematem  Oppenheimera”.
Mimo  wątpliwości  przeczytałem,  bo  autor  to  trzecie  moje  odkrycie  ostatnich  lat  (pierwsze -  Murakami,  drugie -  Philip K. Dick).
Autor  dysponował  wiedzą   z  2004  roku,  więc  warto    zweryfikować (Wikipedia):
„….W roku 2014 doniesiono o pierwszej naukowej obserwacji pioruna kulistego. Dokonali tego w lipcu 2012 naukowcy z uniwersytetu w Lanzhou w Chinach. Naukowcy obserwowali zwykłą burzę, gdy w pewnym momencie, po silnym uderzeniu pioruna, w odległości około 900 m od aparatury pojawił się piorun kulisty. Zjawisko trwało nieco ponad sekundę, w tym czasie kula zmieniła barwę z białej na czerwonawą i przesunęła się o około 10 m w poziomie i 3 m w pionie. Zarejestrowana została sekwencja wideo (z dużą szybkością klatek), zmierzone zostało też widmo jej świecenia. Widać w nim linie emisyjne krzemużelaza i wapnia, co potwierdzałoby hipotezę, że zjawisko jest efektem utleniania chmury materiału odparowanego z gleby przez uderzenie zwykłego pioruna…”
Korzyść  z  lektury  uzyskałem  już  na  pierwszych  stronach,  trawiąc  wykład  ojca (s.6,8 e-book):
„…– Prawdę mówiąc, synu, nie jest trudno mieć cudowne życie. Słuchaj ojca. Wybierz sobie jakiś poważny, ogólny problem, nad którym biedzi się cały świat, taki jak hipoteza Goldbacha czy ostatnie twierdzenie Fermata, który wymaga tylko kartki papieru i ołówka, albo jakąś kwestię z czystej filozofii przyrody, na przykład powstanie wszechświata, która nie wymaga nawet papieru i ołówka, i całkowicie poświęć się badaniom. Myśl tylko o sianiu, nie o zbieraniu plonów, a gdy się na tym skupisz, to zanim się zorientujesz, minie całe twoje życie. To właśnie mają ludzie na myśli, kiedy mówią o stabilizacji. Albo zrób zupełnie odwrotnie i za jedyny cel obierz sobie zarabianie pieniędzy. Cały czas myśl tylko o tym, jak zbić fortunę, a nie o tym, co z nią zrobisz, kiedy ją zbijesz, aż w końcu znajdziesz się na łożu śmierci, ściskając jak pan Grandet sakiewkę z dukatami i mówiąc: „To mnie grzeje”. Kluczem do cudownego życia jest zafascynowanie się czymś….”
A  wyczytałem:
„…Wejście  do  nauki  jest  wejściem  do  piekła  -  Marks”  s.83,5 e-book
„…Kiedy coś pana pochłonie, wystarczy za tym podążać. To już jest pewien sukces…” s.88,3
Połowę  przekroczyłem,  przysypiam,  orzeźwił  mnie  jedynie  handel  w  Nowosybirsku,  gdzie  „przemytniki – chińczyki”  za  futra  płacili  alkoholem,  po  którym  ruskie  tracili  wzrok,  czyli  metanolem.  Czytam  dalej…
Nadrzędnym  tematem  książki   jest  różnorodność  zachowań  i  akademickich  argumentacji  wobec  prostego  aksjomatu (s.463):
„..Każdą cywilną technologię można wykorzystać dla celów wojskowych. I podobnie każda technologia wojskowa może przynieść pożytek społeczeństwu. W istocie rzeczy praktycznie wszystkie większe osiągnięcia minionego stulecia, włącznie z kosmonautyką, energią jądrową, komputerami i tak dalej, były owocami współpracy naukowców i wojska, dochodzących do tego odmiennymi drogami…”
 Terroryści  z  „Rajskiego  Ogrodu”  wykorzystują   najnowsze  zdobycze  techniki,  a  równocześnie  propagują  powrót  do  natury  i  oderwanie  od  współczesnej  cywilizacji.  Cel  uświęca  środki ??!!  Oksymoron  jak  wojna  o  pokój!
A  co dalej?  Sytuacja  patowa:  każda  broń  powoduje  rozwój  środków  obronnych  czyli  rakiety  -  antyrakiety;  antyrakiety -  antyantyrakiety  i  tak  co  najmniej  do  piątej  generacji,  ale  to już  przerabialiśmy  w  realu.  Eskalacja  zbrojeń  inspiruje  naukowców i  wykorzystuje  ich  zdobycze  w  pierwszym  rzędzie. 
W  tej  książce  autor  poszedł  drogą  pioruna  kulistego,  makroelektronów,  strun  i  „stanu  kwantowego”.  W  końcu  ukochana  bohatera  Lin  Yun  doprowadziła  do  fuzji  superjąder,  co  przynosi  konsekwencje  przerażające. 
Wszystko  minęło,  naukowcy  po  katastrofie  się  skonfundowali,  nasz  bohater  się  ożenił,  a  nieboszczka  Lin  Yun  zakłócała   pożycie  małżeńskie  wstawiając  do  wazonu  niebieską  różę  w  stanie  kwantowym,  wskutek  czego  wzruszyłem  się  jak  stary  siennik.
Gdybym  nie  znał  genialnej  trylogii  Cixin  Liu,  to  może  bym  wyżej  ocenił  to  dzieło,  lecz  lektura  w  odwrotnej  kolejności,   pomniejsza  jego  wartość  i  dlatego  7/10 

No comments:

Post a Comment