Sunday, 28 March 2021

Cecylia WALEWSKA - „Kobieta polska w nauce”

 Wiadomości  o  autorce  proszę  czytać  w  „Z  dziejów  krzywdy  kobiet”,  a  ja  przechodzę  do  samego  artykułu.   Edytorska  nota  „Wolnych  Lektur”  zawiera  wszystko,  co  niezbędne:

https://wolnelektury.pl/katalog/lektura/walewska-kobieta-polska-w-nauce/

 

„Treścią artykułu Cecylii Walewskiej napisanego w 1922 r. jest skrótowe, sumaryczne przedstawienie Skłodowską-Curie nazwiska ich nie funkcjonowały w powszechnej świadomości. Z przykrością trzeba stwierdzić, że nie zmieniło się to właściwie do dziś. Część druga omawia kwestię kształcenia wyższego: udział procentowy studentek wśród słuchaczy różnych uczelni — od Wilna i Lwowa po Kraków i Poznań, jak również dokonywane przez nie wybory kierunków kształcenia. Przeważają wydziały humanistyczne, co ciekawe jednak, na Politechnice Warszawskiej wyróżniają się dwa wydziały: z niewielkiej sumy 206 studiujących kobiet, stanowiących ok. 7% wszystkich studentów, prawie połowa znalazła się na wydziale chemii (czyżby śladem noblistki?), drugi zaś pod względem popularności znalazł się wydział architektury.

W dalszej części publikacji autorka zajmuje się obecnością kobiet w nauce w ogóle. Przypomina o renesansie włoskim, który zaznaczył się obecnością wielu wybitnych przedstawicielek nauki w kulturze XVI w. Podaje w błyskawicowym skrócie dzieje mizoginii oraz zwraca uwagę na szczególną sytuację kobiet dążących do obecności w nauce wyższej, co streszcza się w słowach: „za dużo przeszkód zewsząd, za dużo pocisków, których odparcie zużywa energię i napięcie intelektualnych porywów”. Wśród tych przeszkód znajdują się fazy niedoceniania z jednej strony i przeceniania z drugiej. Walewska rozważa też zjawisko dążności do „umężczyźniania intelektu kobiecego” i mierzenia tą miarą osiągnięć kobiet zaangażowanych w rozwój nauki. W końcu daje upust rozważaniom, czy zmieni się charakter nauki w związku z uporczywym wzrostem w niej udziału kobiet. Końcowy fragment zawiera też zestawienie dokonań uczonych polskich, takich jak dr Joteyko czy dr Daszyńska-Golińska, przy odbudowie niepodległej Polski.”

Starczy  tych  mądrości,  bo  teraz  ja.  Autorka  pisze  skromnie  w  przedmowie:

„…Broszura moja niech będzie hasłem i bodźcem do dalszych badań….”

A  to  nie  broszura,  a  kompendium  wiedzy  w  tej  materii,  przedstawione  na  zaledwie  33  stronicach.  Dla  mnie  bomba!    A  w  dodatku,  i   tu  edytor  opracował  przypisy,  które  uświetniły  artykuł.   Skoro  za  poprzedni  artykuł  z  1908  roku  dałem  8/10,  to  za   ten,  o  12  lat  dojrzalszy  muszę  dać  10/10.  Tak  wysoka  ocena   za  naukę  jaką  pobrałem.

 

  

 

1 comment:

  1. Sięgnę. Pozdrawiam z Południa Kraju - wieje u nas halny :)

    ReplyDelete