Wiadomości o autorce proszę czytać w „Z dziejów krzywdy kobiet”, a ja przechodzę do samego artykułu. Edytorska nota „Wolnych Lektur” zawiera wszystko, co niezbędne:
https://wolnelektury.pl/katalog/lektura/walewska-kobieta-polska-w-nauce/
„Treścią
artykułu Cecylii Walewskiej napisanego w 1922 r. jest skrótowe, sumaryczne
przedstawienie Skłodowską-Curie nazwiska ich nie funkcjonowały w powszechnej
świadomości. Z przykrością trzeba stwierdzić, że nie zmieniło się to właściwie
do dziś. Część druga omawia kwestię kształcenia wyższego: udział procentowy
studentek wśród słuchaczy różnych uczelni — od Wilna i Lwowa po Kraków i
Poznań, jak również dokonywane przez nie wybory kierunków kształcenia.
Przeważają wydziały humanistyczne, co ciekawe jednak, na Politechnice
Warszawskiej wyróżniają się dwa wydziały: z niewielkiej sumy 206 studiujących
kobiet, stanowiących ok. 7% wszystkich studentów, prawie połowa znalazła się na
wydziale chemii (czyżby śladem noblistki?), drugi zaś pod względem popularności
znalazł się wydział architektury.
W
dalszej części publikacji autorka zajmuje się obecnością kobiet w nauce w
ogóle. Przypomina o renesansie włoskim, który zaznaczył się obecnością wielu
wybitnych przedstawicielek nauki w kulturze XVI w. Podaje w błyskawicowym
skrócie dzieje mizoginii oraz zwraca uwagę na szczególną sytuację kobiet
dążących do obecności w nauce wyższej, co streszcza się w słowach: „za dużo
przeszkód zewsząd, za dużo pocisków, których odparcie zużywa energię i napięcie
intelektualnych porywów”. Wśród tych przeszkód znajdują się fazy niedoceniania
z jednej strony i przeceniania z drugiej. Walewska rozważa też zjawisko
dążności do „umężczyźniania intelektu kobiecego” i mierzenia tą miarą osiągnięć
kobiet zaangażowanych w rozwój nauki. W końcu daje upust rozważaniom, czy
zmieni się charakter nauki w związku z uporczywym wzrostem w niej udziału
kobiet. Końcowy fragment zawiera też zestawienie dokonań uczonych polskich,
takich jak dr Joteyko czy dr Daszyńska-Golińska, przy odbudowie niepodległej
Polski.”
Starczy
tych mądrości, bo
teraz ja. Autorka
pisze skromnie w
przedmowie:
„…Broszura moja
niech będzie hasłem i bodźcem do dalszych badań….”
A to nie
broszura, a kompendium
wiedzy w tej
materii, przedstawione na
zaledwie 33 stronicach.
Dla mnie bomba!
A w dodatku,
i tu edytor
opracował przypisy, które
uświetniły artykuł. Skoro
za poprzedni artykuł
z 1908 roku
dałem 8/10, to
za ten, o
12 lat dojrzalszy
muszę dać 10/10.
Tak wysoka ocena
za naukę jaką
pobrałem.
Sięgnę. Pozdrawiam z Południa Kraju - wieje u nas halny :)
ReplyDelete