Monday 13 January 2014

Michał HELLER - "FILOZOFIA KOSMOLOGII"

Michał HELLER - “FILOZOFIA KOSMOLOGII”

W drugim akapicie opisu książki, opracowanego przez www.ccpress.pl i zamieszczonego na „Lubimy czytać” użyto określenia „klarowny wywód” autora. Podziwiam zdolność percepcji panów redaktorów, bo ja, żeby cokolwiek z tego 140-stronicowego wywodu zrozumieć, wytężałem swoje moce intelektualne przez ponad tydzień, mimo, że mam wyższe wykształcenie chemiczne /Polit.Warsz.r.1968/, zaktualizowane studiami na torontańskim Seneca College /r.1995/. Należę więc do osób w jakimś stopniu „zorientowanych w temacie”, używając określenia z opinii serwowanej przez Tom210, z którą zresztą nie zgadzam się w ocenie „rozwinięcia” mojej wiedzy. Przejdżmy ad rem, by laik mógł odnieść pozytek z tej książki.

Zacznijmy od uproszczonego opisu podstawowego pojęcia w tej dziedzinie:
„Jeżeli wszechswiat nieustannie się rozszerza, to jego materialna zawartość musiała znajdowac się kiedyś „w jednym punkcie”. Ten „punkt” nazywamy osobliwością początkową”.

Teraz posłużmy się esejem ks.Hellera pt „Przez czerwone okulary”: „Wszechświat się rozszerza. Jeżeli galaktyki od siebie uciekają, kiedyś musiały wszystkie być w jednym miejscu. A to przypomina stworzenie świata. Techniczny problem „początkowej osobliwości” nabrał wręcz teologicznych akcentów. ...Arystoteles uważał, że Wszechświat jest wieczny, ale dla Platona chaos to stan pośredni pomiędzy bezpostaciową materią a nicością. Bo naprawdę może istnieć tylko coś, co jest uporządkowane, co jest kosmosem, a nie chaosem. To właśnie Demiurg z chaosu wyprowadza Kosmos, pełen harmonii i symetrii Wszechświat. ....Dopiero NEWTON starał się nas przekonać, że istnieje jeden, absolutny czas, płynący od minus nieskończoności do plus nieskończoności. I że w pewnym momencie tego czasu Bóg powołał świat do istnienia. Przedtem nie było nic: pusty czas i pusta przestrzeń. Stworzenie równa się początek. Przed Newtonem tak nie było. Nie istniał jeden, absolutny czas. Św. AUGUSTYN uważał, że czas został stworzony przez Boga razem z Wszechświatem, a więc Wszechświat istnieje tak długo, jak istnieje czas. Nie było pustego czasu. Św. TOMASZ poszedł jeszcze dalej. Uważał, że stworzenie nie jest aktem jednorazowym tożsamym z początkiem, lecz relacją między światem a Bogiem, relacją polegającą na nieustannym dawaniu świata przez Boga. Nic więc nie stoi na przeszkodzie, by relacja ta trwała od zawsze, od minus nieskończoności. A więc można sobie wyobrazić, bez popadania w sprzeczność, Wszechświat stwarzany przez Boga, ale nigdy nie mający początku. ...EINSTEIN był przekonany, że Wszechświat jest wieczny; tak wówczas sądzili prawie wszyscy uczeni. Nawet przez myśl mu nie przeszło, że mogłoby być inaczej. Wszechświat może być wieczny tylko wtedy, gdy jest statyczny, tzn gdy nie zapada się lub nie rozdyma pod wpływem działających w nim sił. Ale równania Einsteina nie chciały wyprodukować statycznego rozwiązania, więc Einstein zmusił je do tego przez dodanie do nich nowego członu, który nazwał członem kosmologicznym. Potem długo bronił się przed uznaniem, że Wszechświat nie jest statyczny, lecz się rozszerza, że galaktyki uciekają od siebie z ustawicznie rosnącymi prędkościami. Dopiero gdy Edwin HUBBLE mierzył coraz więcej przesunięć ku czerwieni w widmach galaktyk, świadczących o prędkościach ich oddalania się, gdy Aleksander FRIEDMAN i Georges LEMAITRE znależli wiele rozwiązań równań Einsteina, przedstawiających rozszerzające się wszechświaty, Einstein musiał się poddać - uznał, że wszechświat nie jest statyczny, lecz „dynamiczny”, jak sam to trafnie określił. ...Jeżeli galaktyki od siebie uciekaja, kiedyś musialy być w jednym miejscu. Wszechświat „wybuchł”, rozpoczął się proces jego ekspansji. A to przypomina stworzenie świata. Techniczny problem „początkowej osobliwości” nabrał więc teologicznych akcentów. ...EINSTEIN zasugerował wyjście z sytuacji. Początkowa osobliwość jest artefaktem, ubocznym produktem nadmiernie upraszczających zalożeń, przyjętych w trakcie konstruowania modelu kosmologicznego. Myśl Einsteina przyjęła się i przez długi czas była powszechnie uznawanym poglądem. ...Pierwsze twierdzenie o istnieniu osobliwości w kolapsie grawitacyjnym udowodnił Roger PENROSE w 1965 r. Udowodnił, że istnienie osobliwości w grawitacyjnym zapadaniu się gwiazdy nie zależy od upraszczających założeń. ...Wkrótce Stephen HAWKING ...rozszerzyl wniosek Penrose’a na pewną klasę modeli kosmologicznych. ...Wiadomo już dziś, że w klasycznej teorii grawitacji osobliwości nie są czymś wyjątkowym, lecz zwyczajnym. Ale w bardzo silnych polach grawitacyjnych muszą ujawniać się kwantowe własności grawitacji i któryś z warunków twierdzeń o osobliwościach może zostać złamany. ...To nowa era badań kosmologicznych”.

Żywię nadzieję, że przytoczone fragmenty eseju ułatwią „wczytanie” się w to znakomite dzieło.

No comments:

Post a Comment