David BRET - "Elizabeth Taylor. Dama, kochanka, legenda"
UWAGA! OCENA DOTYCZY BRETA I JEGO KSIĄŻKI, A NIE ELIZABETH TAYLOR
David Bret (ur. 1954 w Paryżu, adoptowany przez angielską parę), mimo wydania wielu biografii, ma nader skromną stronę w Wikipedii. Natomiast aktorka krótko go scharakteryzowała:
"David Bret may be a shit but he's a loveable shit"
Bret czekał poniekąd na jej śmierć (1932 -2011), bo bał się publikować ten brukowiec za jej życia, gdyż procesy za zniesławienie zrujnowałyby go doszczętnie. W ogóle pisanie biografii osoby, której się nie lubi, jest chore. A, że Bret nie lubi Taylor - wątpliwości nie ma. Z reguły nie odnoszę się do cv autora, lecz tu zastanawiając się nad autora pasją nurzania się w brudach środowiska aktorki, pomyślałem o jego braku naturalnych rodziców. Nikogo nie chciałbym urazić, po prostu szukałem powodu.
Nigdy nie przepadałem i nigdy nie wycinałem jej zdjęć z tygodnika „Film”. Za mojej młodości każdy miał klaser ze znaczkami i zeszyt ze zdjęciami aktorek. O ile pamiętam, to w moich zbiorach były przepiękne polskie znaczki i zdjęcia aktorek francuskich, włoskich i Lucii Bose.
Oczywiście żyliśmy w atmosferze oczekiwania na „Kleopatrę” (1963) Mankiewicza, a potem długie dni o niej rozmawialiśmy, lecz więcej interesowaliśmy się monstrualnymi kosztami produkcji niż samą aktorką. Koszty produkcji „Kleopatry” (31 mln $) dwukrotnie przebiły koszty najdroższego dotychczas filmu jakim był „Ben Hur” Wylera z 1959 (ok. 15 mln $).
Dochodziły plotki o jej bogactwie i ekstrawagancjach, lecz największą sensację wzbudził Zbigniew K. Rogowski (1923 - 2007), który po powrocie z Hollywood, w latach 60,. napisał w „Przekroju”, że Elizabeth Taylor to "nisko skanalizowana Żydówka" i że "na Marszałkowskiej nikt by się za nią nie obejrzał.."
Mimo, że nigdy za nią nie przepadałem, uważam za głęboko naganne wyciąganie brudów z jej życia i publikacji pod nazwa biografii. W szczegółowej recenzji wyręczył mnie na LC „Edik”:
„Skrócę wam książkę, żebyście nie musieli czytać:
1) Matka Liz jest lesbijką, bo ścięła włosy na krótko. Ojciec Liz też jest gejem i cholera jedna wie, skąd ten wniosek.
2) Wszyscy są gejami/lesbijkami.
3) Liz jest egoistyczną materialistką.
4) Liz miała setki kochanków - nawet jeśli byli oni gejami. Wtedy w szczególności.
5) Liz nie miała za grosz talentu.
6) Wszyscy byli gejami/lesbijkami.
7) 3/4 świata nienawidziło Liz. Reszta ją kochała, bo to geje.
I tak dalej w ten deseń. Poza tym błędy faktograficzne waliły po oczach i przez cały czas miałam wrażenie, że czytam jakiś szmatławiec. Byle sensacyjnie, byle zszokować. Szkoda czasu na ten śmieć. Lepiej sięgnąć po rzetelną biografię."
Oczywiście, przyłączam się do powyższego głosu
No comments:
Post a Comment